środa, 18 września 2013

Sezon na koce

I stało się. Lato odeszło w niepamięć z dnia na dzień i zawitała jesień. Bynajmniej nie narzekam. Uwielbiam jesień, to moja ulubiona pora roku. Sezon na botki, kozaki (choć na te to w Holandii sezon trwa cały rok), szaliczki, rękawiczki, grube wełniane sweterki... Do deszczu też już się względnie przyzwyczaiłam. Mój jesienny problem jest raczej natury wewnątrz-mieszkaniowej.

Problem grzewczy jeszcze przed nami, bo temperatury aż tak nisko nie spadły, żeby trzeba było kaloryfery puszczać w ruch. Mam nadzieję, że masz zeszłoroczny kompromis na 20 stopni w mieszkaniu nie będzie wymagał w tym roku ponownego regulowania. Nie uśmiecha mi się chodzenie na zmianę i podkręcanie termostatu, podczas gdy Mauryc go wiecznie zaniżał. Holendrzy kompletnie nie rozumieją idei, że kiedy za oknem chłód i szaruga, przyjemnie jest mieć w domu ciepło i nie być zmuszonym do noszenia dwóch grubych swetrów. Tak ich cholerna oszczędność. To ja już wolę zapłacić wyższy rachunek i nie mieć skostniałych palców pisząc dla Was kolejnych tekstów. 


Powoli jednak zaczyna się nocno-okienny dylemat. Mauryc, jak większość jego rodaków, uważa że w nocy okno musi być otwarte (a ewentualne ogrzewanie oczywiście wyłączone). Przyznaję, że w lekkim chłodzie i przy dopływie świeżego powietrza lepiej się śpi, niż w gorącu, jednak pod warunkiem, że możesz się otulić ciepłą, puszystą kołderką. I że nikt tej kołderki z ciebie w nocy nie ściąga! Dlatego od jesieni do wiosny zawsze z brzegu łóżka trzymam awaryjny kocyk. Jeśli robi się naprawdę zimno, kocyk nie jest nawet już awaryjny, ale stanowi moją drugą warstwę ochronną w nocy. Kwestia spania więc rozwiązana. Gorzej ze wstawaniem...

Wyobraźmy sobie przytulne łóżeczko i ciepłą kołdrę. Przyjemnie prawda? A teraz nagle dzwoni budzik i trzeba wystawić na zewnątrz wygrzane kończyny. Wyciągam rękę i włosy momentalnie stają mi na sztorc. Zimna wichura hula po naszej sypialni, a on oczekuje, że dobrowolnie wstanę zrobić mu kanapki do pracy? O co to, to nie! Tej części mentalności nigdy nie zrozumię, szczególnie gdy jeden znajomy powiedział mi kiedyś, że w zimie notorycznie spóźnia się do pracy. Czemu? Bo nie może wyjść z łóżka na ten chłód. To czemu do jasnej Anielki nie zamknie sobie na noc okna?? A mówią, że Holendrzy to taki racjonalnie myślący naród... Coraz częściej tego nie widzę ;)

Liczę po cichu, że nasz kot okaże się moim głównym sprzymierzeńcem. Ewidentnie nie lubi zimna i nie pasuje mu to otwarte nocą okno. A Mauryc jednak szybciej nad kotem się ulituje, niż nade mną ;) Chociaż z drugiej strony futrzasta bestia terroryzuje mnie w ciągu dnia, domagając się otwierania jej co chwilę drzwi lub okna. Ja z nimi chyba zwariuję...

22 komentarze:

  1. Można się przyzwyczaić...My zrobiliśmy to mimo braku Holendra w naszym domu - inaczej dzieciaki ciągle kaszlą. Od lat śpimy przy temperaturze 17-18 stopni i jest ok.
    Na ściąganie ze mnie kołdry też mam sposób. Jakieś 15 lat temu postanowiliśmy, że zawsze będziemy mieć 2. W ten sposób każde z nas może się miło zawinąć. I już. Tylko w hotelach zawsze obsługa się na mnie dziwnie patrzy, gdy żądam dodatkowej kołdry.
    A po wyjściu z łóżka rasowy Holender natychmiast wchodzi pod gorący prysznic.
    Kot nie lubi zimna, więc po prostu przyjdzie się do Ciebie przytulić. I będzie cieplutko...
    U nas na szczęście temperatura w domu nie spadła jeszcze poniżej 20 stopni, czyli o ogrzewaniu nie muszę myśleć. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, zgadzam się, że 17-18 stopni w nocy jest idealne. Gorzej jeśli temaperatura na zewnątrz spada poniżj zera. Wtedy taka sypialnia z otwartym oknem zamienia się w Arktykę. I oczywiście, że Holender po przebudzeniu leci szybko pod prysznic. Tylko, że kiedy on stoi pod przyjemnym strumieniem wody, liczy na to, że ja w tym samym czasie poczłapię do zimnej kuchni zrobić mu kanapki! Chyba pora się zbuntować ;)
      Z tymi dwoma kołdrami to też dobre rozwiązanie i już parę razy przeszło mi przez myśl. Jednak jako para o dość krótkim stażu, lubimy się czasem w nocy przytulić i nagle ta dodatkowa kołdra stanowi jakąś nienaturalną przeszkodę. I oczywiście Holender mi zrzędzi, że się odgradzam :D

      Usuń
    2. To moze zszyj dwie koldry razem jedna kolo drugiej :)))

      Usuń
    3. ja tam praktykuję dwie kołdry i nie ma się co obrażać ;) wolę mieć swojà niż budzić się z zimna w środku nocy... co nie przeszkadza się przytulić, bo przecież nie trzeba się tą swoją owijać dookoła :)

      Usuń
  2. U mnie na szczescie natura znalazla sama rozwiazanie. Jako alergik kompletnie nie moge spac przy otwartym oknie...kategoryczny zakaz. Moje przyzwyczajenie do zimowego ciepla (oczywiscie bez przesady)poszlo precz wraz z doplata za dogrzewanie mieszkanka 500 euro ekstra.
    Kompromis ugrzazl na zamknietym oknie w nocy i braku ogrzewania w sypialni + ekstra kocyk na kolderke. Za to od czasu do czasu jakis kaloryferek, za dnia w pozostalych pomieszczeniach jak juz brakuje w domu swetrow i kocykow a zeby same stekaja. Zreszta, przyzwyczailam sie do chlodniejszej sypialni, spi mi sie lepiej. Ale mam czasem wrazenie, ze z tymi Holenderskimi chalupkami jest cos nie tak, ja tam czuje, ze mi cieplej jak jestem na dworze a powinno byc w koncu odwrotnie. Powinno prawda.
    Justine proponuje Polski stary sposob na rozgrzanie, sprzedano mi go ostatnio w zime...moze niekoniecznie codziennie ale w Holandii moze sie sprawdzic idealnie, a wiec
    skladniki: Spirytus (musi byc czysty) + miod.
    4 lyzki stolowe miodu + 2 lyzki stolowe spirytusu zagrzac w malym garnuszku, nie zaparzac i wypic na czczo.
    Jesli, ktos nie przepada za spirytusem:
    Herbata + rozgniecione zabki czasku + starta lyzka imbiru (ewentualnie sproszkowany imbir)

    Stare babcine sposoby sa najlepsze !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tyle co niedawno gdzieś czytałam o tym spirytusie ;) Dzięki! Przyznam, że mamy mieszkanie bardzo dobrze wyizolowane, więc grzać na szczęście nie trzeba dużo, żeby było w kurniczku przyjemnie. Dzięki temu rachunek, który nam w zeszłym roku przyszedł, nie przyprawił o ból głowy ;) Natomiast na noc i jeśli wychodzimy zawsze wyłączamy.
      Z tymi domami to w moim odczuciu jest zwykle tak, że kiedy wchodzę jest fajnie, a po 15 minutach zaczyna mi być już chłodno. Dlatego wolę odwiedzać innych imigrantów :D

      Usuń
  3. Haha :) chyba wszyscy Holendrzy sa tacy sami. Kiedy tutaj przyjechalam mialam dokladnie ten sam problem. Moj M. mial nastawione ogrzewanie na 18 stopni, zakladal gruby sweter i zupelnie nie rozumial dlaczego ja podkrecam na 20 a nawet 21. Na szczescie szybko sie przyzwyczail. A co do porannego wstawania mam dla ciebie idealne rozwiazanie. Zmien sobie regulator ciepla na taki ktory mozesz zaprogramowac sobie tak, ze o 7 rano sam sie wacza. Jesli wstajesz o 7:30 w calym domku jest przyjemnie i cieplutko. Wieczorem, wylanczasz, w nocy masz idealna temp, nie za goraco a rano nie musisz trzesc sie z zimna. Wymiana takiego regulatora to chwila moment a problem na zawsze rozwiazany ;) i ty zadowolona i Maurycy nie bedzie narzekal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O regulatorze jeszcze pomyślę, chociaż narazie problem z oknem mamy zażegnany... Kot tupnął nóżką i okno zostaje zamknięte (albo kot wynosi się do innego pokoju) :D

      Usuń
  4. Poza spaniem przy otwartym oknie w chłodne dni - jestem Holendrem. Wolę o 1 bluzkę więcej i niższy rachunek ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam jeszcze tutejsze wełniane kapcie-skarpety i poncho, które zrobiłam sobie z polara.

    A wieczorkiem to rzeczywiście jakieś nalewki czy inne gorzkie mocne dobrze działają.

    OdpowiedzUsuń
  6. hehehe....u mnie skarpetuchy na nogach, dwa kocyki zawsze w zasięgu ręki...:) Staram sie nie grzać za bardzo i co jakiś czas uchylac okno na noc choć w jednym pomieszczeniu...tak juz mam. A Sznupek najchetniej pozamykałby okna na całą zime i spał przy kaloryferze. Zawsze marudzi, że ja zimnem próbuje go zabić, zeby sladów zbrodni nie było..:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wręcz uwielbiam wszelkie ciepłe kocyki, futrzane skarpety na zimę a najlepiej to dać mi termofor do łózka ;-) jestem ciepłolubnym stworzeniem i nie zniosłabym otwartego okna na noc o tej porze roku. W Norwegii też potrafi być zimno. Otwieram okna ale w dzień, na noc zamykam - nie ma przebacz. Musiałam wyciągnąć moją najgrubszą bluzę z szafy. I co się okazało? Że się w nią nie mieszczę!!! O zgrozo! :-D
    pozdrowienia z Norwegii :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA cały czas w sezonie tylko wypatruję kolejnych ciepłych grubych swetrów :D A termofor też czase zabierałąm wieczorem do łóżka ;)

      Usuń
  8. Belgowie maja podobny punkt widzenia!!! 20 stopni? wow, masz szczescie... W sypialni jest tak zimno, ze nie mam odwagi wydostac sie spod koldry(a raczej 2), wiatr hula w najlepsze, mimo 2 swetrow jestem sopelkiem lodu. I w domu ciagla bitwa o miejsce przy kominku... kiedy wspomne cieplutkie, nagrzane mieszkanko w Polsce... ah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 to mój wywalczony kompromis w ciągu dnia ;) Nocą i nad ranem sypialnie wyglądała dokładnie tak samo jak to opisałaś ;)

      Usuń
  9. No i nie ma jak piec kaflowy !

    OdpowiedzUsuń
  10. To muszę synowi podesłać kolderi i kocyki !Ale mnie zaskoczyliście tym zimnem !

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak Holendrzy są jacyś dziwni jeżeli chodzi o temperatury w domu :P nasz właściciel gdy do nas przychodzi po czynsz to mówi że jest gorąco w mieszkaniu i pyta się czy mamy włączone kaloryfery, a my okutani pod kocykami siedzimy i szczękamy zębami taki urok po prostu :)
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wypisz wymaluj Holendra. Ja podobny awkward moment mam zawsze z teściową. Ona mówi "o boże jak tu gorąco!", a ja sobie myślę "oszalałaś? dopiero teraz zaczynam się czuć przyjemnie i ciepło"... i się głupio do siebie uśmiechamy :D

      Usuń
  12. Mnie najbardziej bawią komentarze teściowych....Moja teściowa jak tylko wejdzie "jeny, ale tu u was zimno, dzieci będą chore"..Moja mama "Jeny, ale tu u was gorąco, wietrzysz czasami?"...i bądź tu mądry :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...