wtorek, 4 listopada 2014

Dwie północe - część II: Gdańsk

Co Gdańsk i Groningen mają wspólnego? Oba miasta ulokowane są na północy, posiadają uniwersytety, mosty oraz zabytkową starówkę. Jednak najbardziej rzucające się w oczy podobieństwo to architektura! Nic w tym dziwnego, zarówno Gdańsk jak i Groningen, o którym już wcześniej pisałam, to miasta hanzeatyckie. Wąskie, wysokie kamieniczki, gotyckie ceglane kościoły i wieże, piękne bramy i portale. Z tym, że Gdańsk jest nieco żywszy, barwniejszy, radośniejszy.



Wylądowałam już po zmroku. Po dotarciu do centrum postanowiłam pokonać pieszo ostatni odcinek do hotelu. I była to doskonała decyzja! Wieczorny spacer po ulicy Długiej sprawił, że z miejsca zakochałam się w tym miejscu. Długi ciąg kolorowych kamienic, pięknie oświetlonych podziwiałam kręcąc głową na wszystkie strony. Ledwo dotarłam do hotelu, rozgościłam się w przepięknym pokoju i już chciałam wracać na Długi Targ. Mój żołądek też domagał się zresztą uwagi, więc ruszyłam na wieczorny podbój. Choć było już późno, nie miałam wielkiego problemu z znalezieniem przytulnej restauracji. 






Na następne dni zaplanowałam całe zwiedzanie. Starówka, pobrzeże Motławy, Stary Młyn... robieniu zdjęć nie było końca. Zafascynowana tym co odkrywam za kolejnym rogiem, nie wypuszczałam aparatu z rąk. Przez to temperatura zaczęła dawać się we znaki. Żeby ogrzać zmarznięte dłonie, zajrzałam do uroczej kawiarni Cafe Kamienica na ul. Mariackiej. Grzane wino... tego mi było potrzeba! Przyjemnie wygrzewając się, przez okno obserwowałam ulicę. Cóż to za niesamowite miejsce... Niedługa, stosunkowo wąska uliczka. Do każdej kamienicy prowadzą szerokie schody. A przed każdymi schodami mienią się wyroby jubilerskie z bursztynu. Prawdziwe zagłębie bursztynowe!





Przed wielkim zwiedzaniem zaopatrzyłam się w Kartę Turysty. To genialne rozwiązanie dla tych, którzy planują odwiedzić muzea i/lub sporo przemieszczać się po Trójmieście. Z samego rana rozpoczęłam moją rundkę po wybranych muzeach. Jako że mój uroczy hotel znajdował się zaledwie kilka kroków od Spichlerzy na Ołowiance, właśnie tam zaczęłam zwiedzanie. Muzeum jest pełne przeróżnych modeli łodzi i statków. Poza całą historią żeglugi, można sporo wyczytać także o dziejach Polski. Ze Spichlerzy wzięłam łódkę-prom na drugi brzeg Motławy. Prostu u stóp słynnego Żurawia. Ta niesamowita konstrukcja dźwigu portowego istnieje już od XV wieku!






Po morskich ciekawostkach przeniosłam się w klimaty mieszczańskie. Ratusz powala spektakularnymi wnętrzami oraz bogatą lekcją historii Polski, a Dom Uphagena ukazuje jak dawniej mieszkali bogaci mieszczanie. Lekko się rozczarowałam, bo choć rodzina Uphagenów przybyła do Gdańska z Flandrii, nie dopatrzyłam się w Domu holenderskich, czy belgijskich akcentów. Stąd już tylko parę kroków do Muzeum Bursztynu. Punkt obowiązkowy. W końcu to bursztyn jest "bałtyckim złotem". I w pełni zasługuje na to miano. Wspaniałości wykonane z bursztynu, jakie można w muzeum zobaczyć wprawiają w szczery zachwyt.






Na tym planowałam zakończyć mój dzień, ale powolnym spacerem doszłam w sumie dość przypadkowo pod bramę Stoczni Gdańskiej. Będąc już na miejscu, uznałam, że koniecznie muszę zobaczyć Europejskie Centrum Solidarności. Obecna siedziba wraz ze stałymi wystawami otwarta została zaledwie kilka miesięcy temu. "Droga do wolności" robi niesamowite wrażenie. Przyznam, że nigdy nie wykazywałam szczególnego zainteresowanie historią, ani polityką. Jednak doskonale udokumentowane wydarzenia, o którym możemy więcej się dowiedzieć w ECS były niesamowicie ważne dla naszego kraju. Już wiem, że będę tu musiała wrócić z Maurycem, a ten pewnie nie będzie w ogóle chciał z Centrum wychodzić!




Gdańsk jednak oferuje więcej niż same zabytki, galerie i muzea. O innych przyjemnościach przeczytacie już niedługo znów na blogu. 

10 komentarzy:

  1. W Gdansku bylam dawno temu, a twoja relacja daje ochote na ponowne odwiedziny! Czekam na ciag dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ludzie się dziwią, że nie chcę się za żadną cenę z Gdańska wyprowadzać;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpis jest bardzo bliski memu sercu, bo po 6 latach mieszkania w Gdańsku przeprowadziłam się do Eindhoven:) Potwierdzam, że Gdańsk jest przepiękny i polecam jedną z najlepszych kawiarni na gdańskiej starówce "Pikawę" czy też kameralne kino "Neptun". Teraz poznaje uroki Holandii i opisuje swoje pierwsze kroki na własnym blogu. Piękna recenzja Gdańska Justyno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Przy następnej wizycie napewno zajrzę do Pikawy (pamietam, że ta nazwa rzuciła mi się w oczy). A i na Twojego bloga wpadnę w odwiedziny jak znajdę wolną chwilkę ;)

      Usuń
  4. A wiesz, że to jest bardzo dobry pomysł...pojechać do Polski na urlop, nie do rodziny, tylko wybrać sobie jakieś ciekawe miasto, wynająć pokój w hotelu i się powłóczyć jak turysta..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóź to, to dość popularny schemat... po wyjeździe z Polski wielu z nas, expatów podróźuje po różnych krajach, ale naszą ojczyznę widzimy niemal jedynie jako wizytu u rodziny. A tyle pięknych miejsc jest tam do zobaczenia (co uparcie wciskam wszystkim kolegom z pracy, znajomym i rodzinie Mauryca) ;)

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia udało Ci się zrobić, Justynko! Ja robię od lat co roku, ale niektórych ujęć bardzo CI zazdroszczę. Gdańsk jest przepiękny i ciągle zachwyca mnie od nowa. A przecież mieszkałam tam przez 30 lat. Następnym razem na pewno wybiorę się do ECS, bo jeszcze go nie widziałam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Było z czego wybierać, bo natrzaskałam ich blisko 700 ;) GGdańsk mnie absolutnie zachwycił i koniecznie wrócę tam z moim Holendrem. ECS jest świetnym miejscem na spędzenie całego popołudnia. Bardzo wciąga i działa na emocje.

      Usuń
  6. Zgadzam się, mieszkając za granicą i przyjeżdżając do Polski na wakacje, to powinniśmy pomyśleć i potraktować ten wakacyjny wyjazd jako wycieczkę i właśnie przez część urlopu być turystą i zwiedzać, bo przecież jest tak wiele ciekawych miejsc :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...